poniedziałek, 29 lipca 2013

zamęczę was poduszkami

Dotarły do mnie kolejne materiały. Siedziałam, przykładałam, przekładałam, w końcu się wkurzyłam i brałam jak leciało. Jeden obok drugiego i powstała kolejna poduszka.
Znowu w różach i pastelach..... muszę zmienić tą kolorystykę, bo do niczego mi nie pasuje a magazynu nie mam w domu, żeby to wszystko trzymać :)
Prawa strona wyszła tak:



W tym tygodniu chyba kupię bilety do PL na jakiś tydzień w październiku, czekam znowu na promocje Ryanaira, codziennie sprawdzam i już mi nie dużo brakuje do limitu który sobie wyznaczyłam. Wszyscy narzekają na te linie a ja jestem bardzo zadowolona, tanio, szybko i praktycznie zawsze przed czasem...


Lewa strona poduchy prezentuje się tak:


Teraz biorę się za bukiet, który koniecznie musi być skończony do piątku razem z exploding box do kompletu na chrzciny. Swoją drogą dawno nie było żadnego bukietu i trochę mi się za nimi stęskniło :) Udanego wieczoru :):))

piątek, 26 lipca 2013

ironia losu czyli jak na nowo zaczęłam zachwycać się Londynem

Pewnie niejedna z Was, które czytają mojego bloga pamięta jak ubolewałam, że kolejny rok spędzę na emigracji z dala od domu.... Wydawało mi się wtedy, że świat mi się wali, bo wiele rzeczy nie szło po mojej myśli i pretensje miałam do całego świata i kosmosu...
Trochę czasu musiało upłynąć zanim ochłonęłam i oswoiłam się z myślą, że jednak Londyn, jednak nie na swoim itp. itd.....

I teraz trochę śmiać mi się chce, bo wiele niepoukładanych spraw samo się unormowało tylko w innych terminach i nie patrzę już wstecz, bo nie ma to najmniejszego sensu. Patrzę przed siebie, w kolejne dni do przodu, a skoro kilka miesięcy jednak mam tu spędzić doszłam do wniosku, że najwyższa pora zacząć się cieszyć z tego co jest tu i teraz... i.... przypomniało mi się jaka zafascynowana kiedyś byłam Londynem.
Wzięłam wczoraj Młodego i travelkę i wykorzystując fakt, że moje dziecko uwielbia czerwone autobusy do granic możliwości pojechaliśmy późnym popołudniem do centrum.
Oliverek miał wiecznie uśmiechniętą buzię, biegał, skakał, po prostu cieszył się, a ja sama na widok Jego zachowania i widoków, które kiedyś wzbudzały mój zachwyt sama jakoś tak się rozpromieniłam i uświadomiłam sobie, że schody koło National Gallery z których widać kolumnę Nelsona i Big Bena nadal mnie zachwycają. Zaliczyliśmy wszystkie moje ulubione miejsca. Trafalgar square, Big Bena i Millenium bridge :)





Wybaczcie jakoś zdjęć, ale Iphone to jednak nie lustrzanka.....
A skoro już tak sentymentalnie to przypomniał mi się mój dziadek.... W 1964 roku dziadek był na delegacji w Londynie. Zrobił wtedy mnóstwo zdjęć, które później wywołał w domowym studio :) Obiecałam sobie kiedyś, że pojadę w te same miejsca i zrobię zdjęcia, które potem umieścimy w wielkiej ramie na klamerkach. Chyba najwyższa pora żeby zrealizować te plany :)


Jeśli pogoda w weekend dopiszę wybierzemy się do Hyde Parku.

Poprzychodziły mi próbki materiałów z różnych sklepów. Jedna poduszka już z nich powstała. Teraz myślę o kolejnych, ale to dopiero w przyszłym tygodniu.




Życzę wam udanego weekendu pełnego wrażeń :)



czwartek, 25 lipca 2013

pluszowy róż

dzień zaczynam od przepysznej kawy :) Dzisiaj zaczęłam od dwóch, chyba ciśnienie jest jakieś niskie i dalej chce mi się spać....
A skoro mowa o spaniu, udało mi się kupić przemilutki, różowy materiał, a że mam synka to tak jakoś nie bardzo pasuje.... Uszyłam pierwszą poduchę i do kompletu mam zamiar teraz wykonać literki dla dziewczynki.


Pewna miła angielka oddała mi dwa wory wypełniacza do poduszek. Teraz mam pole do popisu i przy okazji powstanie kilka rzeczy dla mojego urwisa.


Oj przydałaby mi się pracownia i zaczynam powoli odczuwać jej brak. Serducha z masy solnej suszą się wszędzie: na parapetach, w schowkach, pudełkach.... Materiały są dosłownie wszędzie, guziki w 3 różnych pudełkach, bo nie mam za bardzo gdzie dać jednego wielkiego. Nie wspomnę już o wielkim blacie....



Powoli też odliczam dni do października, bo najprawdopodobniej polecimy na tydzień do PL. Kochane powiem Wam, że wszystko jakoś mi się ostatnio fajnie i gładko poukładało i aż mi się chce!!!
I na koniec przypominam Wam o moim wyzwaniu w Szufladzie. Macie jeszcze kilka dni :)


sobota, 20 lipca 2013

ekspresowe kartki i coś do spania

Chyba nigdy tak szybko nie wykonałam kartek. Telefon o 8:00 rano i dwie godziny na stworzenie kartek. Szybko i na temat. Gdybym miała więcej czasu pewnie bardziej bym pokombinowała.... ale efekt i tak mnie zadowala :)





Inaczej jest w przypadku poduszki. Wymyśliłam sobie poduszkę z imieniem, pozbierałam wszystkie potrzebne materiały, uszyłam i teraz patrząc na efekt końcowy doszłam do wniosku, że wszystko się jakoś zlewa.


Na przyszłość wiem, że literki muszę być ciemniejsze, albo tło .... po prostu co za dużo to niezdrowo i kolejny projekt wykonam już bez takiej gafy :)
Pozamawiałam kolejne próbki materiałów, czekam na dostawę i pewnie powstanie kolejna poducha, albo może pokuszę się na jakąś zabawkę?


Czekam aż moja siostra będzie w ciąży - będę wtedy miała pole do popisu :)
Już mam powymyślane poszewki na kołderkę, przybornik, dekoracje do pokoju....
Dodatkowo poluję na materiał  z autobusami. Mój synek je wprost uwielbia i myśląc już o mieszkaniu w PL chciałabym stworzyć mu pokój z busami właśnie, ale jakoś nic nie wpadło mi w oko.

piątek, 19 lipca 2013

produkcja bożonarodzeniowa

Pamiętam jak w zeszłym roku robiłam wszystko "na wczoraj".... Noce zarwane, kawa lała się dzbankami i obiecałam sobie, że w tym roku też tak może być, ale nie w przypadku masy solnej i ozdób na choinkę.... Już teraz mam pierwsze oznaki, że znajomi i znajomi znajomych pozamawiają moje serducha więc doszłam do wniosku, że produkcję eko bombek zacznę już teraz.


Pierwszym podstawowym plusem jest fakt, że nie muszę korzystać z piekarnika, bo pogoda na tyle nas rozpieszcza i temperatura jest na tyle wysoka, że serducha i gwiazdki grzecznie sobie leżą na półce i po 2 dniach są twarde i suche :)



Po wyschnięciu czeka je leżakowanie w kartonie, za jakiś miesiąc w jeden dzień wszystkie zostaną wyszlifowane i następnie pomalowane. Lakierowanie zostawię sobie na słoneczną (albo deszczową - bo w tym Londynie nigdy nic nie wiadomo) pogodę i już. Gotowe. Bez latania, kombinowania gdzie naraz wszystko poukładać, potem już wstążka, pudełeczka.


Ćwiczę dzielnie z Ewą Chodakowską. jestem po 4 treningu i powiem Wam, że ............ umieram. Doszłam do wniosku, że w dupie mam wszystkie diety, bo może i chudłam i byłam w stanie wcisnąć moje cztery litery w rozmiar 36, ale po diecie wszystko wracało do normy i efekt jojo mnie wkur.....ł.
Postanowiłam ćwiczyć. Po pierwszych dwóch treningach chodzić nie umiałam, a wstawanie z łóżka graniczyło z cudem. Tyle przekleństw dawno nie płynęło z moich ust. Teraz jest ciut lepiej..... Mam nadzieje, że w kolejnym treningiem będzie jeszcze bardziej pozytywnie, bo w październiku czeka mnie mały wyjazd do PL i urodziny mojego taty i nie chce wyglądać wieloryb....Trzymajcie kciuki :)
A ja wracam do mojej pysznej włoskiej Kawy i skalpela :)

wtorek, 16 lipca 2013

PODUSZKI

Chyba już się przyzwyczaiłam do tego, że cokolwiek zrobię dla mojego synka co jest związane z łóżeczkiem i spaniem w mgnieniu oka jest mi zabierane i zrobienie zdjęcia to czasami cud.
Nie odzywałam się trochę, ale to dlatego, że ....
próbuję nadrobić zaległości, ciągle na "tapecie" mam wymiankę z Agnieszką.
Próbuję też szyć, chociaż na razie to łamie  sukcesywnie igły, ale pierwsze cuda powstają.


Mój G. to się już ze mnie śmieje, bo non stop szukam jak nie igły, to nici, to kleju do zrobienia kartki, to skalpela, to podkładki.... i tak non stop.



Dotarła też przesyłka od Pani Niteczki i od razu zawartość wielkiej koperty wylądowała w.... łóżku.



Pogoda nadal nas rozpieszcza w UK i nie ma co w domu siedzieć gdy za oknami bezchmurne niebo. Jak nie basen w ogrodzie u koleżanek to park, albo po prostu spacer. Marzy mi się wyjazd nad morze, piwko na plaży, rybka na obiad :)

I na koniec zapowiedź czegoś co jednak pochłania mi całe wieczory, gdy jest za ciemno na precyzyjne robotki :)




Kochane życzę Wam udanego wieczoru :):)) i przepysznej kawy jutro rano :):))

piątek, 12 lipca 2013

Projektantka miesiąca to JA!!!

Tym razem się udało. Zapisałam się w szufladzie na projektantkę miesiąca i zostałam wybrana :)
Bardzo się cieszę, od rana chodzę jakbym co najmniej wygrała w Totka :)
także dziewczyny już niebawem wyzwanie i nowy temat w szufladzie :D

Z A P R A S Z A M !!!


czwartek, 11 lipca 2013

organizacja pozostawia wiele do życzenia

Jakiś czas temu kupiłam papieru do wykonywania kartek. I tak leżały i czekały na swoją kolej. W międzyczasie dostałam maszynę, mój G. kupił drukarkę i już nie było dyskutowania. Musiałam w końcu się zmobilizować i wykonać zaplanowane kartki. Powstały dwie, chociaż w planach jest 30....


Co tu dużo mówić.... jestem beznadziejnie zorganizowana. Przyszła mi włóczka i chce zrobić kocyk, wycinanka (jeszcze jedna do skończenia tryptyku) jest zrobiona w połowie... (palec boli jak cholera) i tak samo jak z resztą. Pełno rzeczy w planach, pełno rzeczy rozpoczętych i mało dokończonych.



W UK piękna pogoda, pachnie wszędzie lawendą :) Lato w pełni, i pomyśleć, że nie zapowiada się, żeby pogoda miała się zmienić. Marzą mi się wakacje, takie nad morzem i plażą, ale niestety ten rok jeszcze musimy przesiedzieć.




Za rok jednak nie odpuszczę i wyruszymy na podbój jakiegoś ciepłego kraju, na razie życzę Wam ciepłego popołudnia i pysznej kawy :)

piątek, 5 lipca 2013

MASZYNOWY DEBIUT

Z Polski przywiozłam dwa małe kawałki materiału i teraz żałuję, że nie przytargałam tego więcej, bo w białym koszu w "moim" starym pokoju jest tych materiałów mnóstwo. Trzeba będzie to nadrobić jesienią :)

Spróbowałam zrobić okrągłą poduszkę w kształcie kwiatka. Tak się rozpędziłam, że powstały trzy poduszeczki :)


Dwie w różowe kwiatuszki i jedna granatowa :)



Teraz kombinuję co z nimi zrobić, a największą ochotę mam na kolejne....




Mój synek ma kaszel i katar i powoli dostaje fioła od siedzenia w domu. Wszystkie zabawki już się powoli nudzą, bajki tak samo... może coś z masy solnej dzisiaj zrobimy :) I oby szybko te choróbsko przeszło, bo raczej nie uśmiecha mi się siedzieć kolejne dni w domu kiedy na dworze bajkowa pogoda ... Udanego dnia kochane Wam życzę.

czwartek, 4 lipca 2013

w podziękowaniu dla Kelly za maszynę do szycia

Zaczęłam od zszywania papieru. Zmarnowałam trochę kartek - nie da się ukryć, ale uparłam się, że stworzę kartkę dla Kelly w podziękowaniu za maszynę do szycia. Dwa dni "męczenie się", ale dobrnęłam do końca.






Teraz muszę dokupić drukarkę, bo latanie do kafejki internetowej zaczyna mnie irytować. Mój G. stwierdził, że nie ma już do mnie siły.... :)

Uszyłam pierwszą poduchę kwiatka, ale efektami pochwalę się niebawem, bo chce doszyć jeszcze jedną do kompletu, tylko złamała mi się igła i czekam na G. żeby ją wymienił, bo podczas mojego próbowania złamałam kolejną :/
Udanego dnia kochane :*

Wyróżnienie SZUFLADA

moje wyzwanie dla Was do 29.07.2012

moje wyzwanie dla Was do 29.07.2012
wyzwanie

Popularne posty